Za tak piękną zimą tęskniłam już kilka lat. Za piekącym w uszy mrozem też.

A mróz, jak wiecie, ma zbawienne właściwości na naszą odporność.
Trochę gorzej działa na skórę, szczególnie w wietrzne dni.
Sucha, piekąca i zaczerwieniona skóra jest tym minusem zdrowotnych spacerów na mrozie.
Jak sobie z tym radzić?
Moim sposobem jest nakładanie kremu przed i po spacerze. Krem mam jeden, jestem nim absolutnie zauroczona i swoją pasję do tego kosmetyku przeniosłam na inne osoby. Próbowałam zmienić go na inny, który ostatecznie po 2 zastosowaniach i całkowitym zapchaniu mojej skóry, zdziwionej minie męża, że ,,coś się świecę” postanowiłam wykorzystać go jako…balsam do ciała.
Tym cudem jest Lekka emulsja nawilżająca BANDI i jest naprawdę idealny na każdą porę roku. Koniecznie przeczytajcie o nim i o mikrobiomie raz jeszcze.
Dlatego teraz idąc o krok dalej i proponuję do zimowego kompletu BANDI:
Tonizujący żel do mycia twarzy – BANDI

Składniki, na które warto zwrócić uwagę:
Lactobacillus/Arundinaria Gigantea Ferment Filtrate – bioferment z bambusa, bardzo dobre źródło krzemionki usprawniającą odnowę naskórka
Trehalose – trehaloza, dwucukier, nawilża skórę i wzmacnia barierę ochronną naskórka
Cocamidopropyl betaine – betaina, łagodna substancja myjąca
W składzie nie znajdziecie substancji pianotwórczych i silnych surfaktanów, dlatego od razu ostrzegam (!) nie pieni się, ale dobrze oczyszcza.
Ponieważ nie zawiera składników drażniących można stosować go również dla cer wrażliwych i alergicznych. Dodatkowo to właśnie jesienią i zimą sięgamy po kosmetyki z retinolem i złuszczającymi kwasami AHA, dlatego delikatne oczyszczanie twarzy i nie narażanie jej na dodatkowe podrażnienie jest priorytetem.
Ogromnym plusem jest pH=5, zbliżone do pH skóry (5,5), dzięki czemu nie powoduje pieczenia i nie wpływa negatywnie na mikrobiom skóry.

A do tego, co zachwyca mnie jeszcze mocniej, jest w ekologicznym opakowaniu i kartoniku z recyklingu. Taka mała rzecz, a cieszy.

J.